Koronawirus szansą dla polskich małych biznesów
Polska gospodarka oparta na małych i średnich firmach może skorzystać na kryzysie spowodowanym koronawirusem.
O polskie produkty i usługi pyta w ostatnim czasie wielu inwestorów dotąd związanych z dostawcami z Chin, a popularny AliExpress na chwilę obecną został zastąpiony polskimi sklepami internetowymi.
Okazja dla lokalnych przedsiębiorców
Zainteresowanie polskimi sklepami internetowymi i lokalnymi małymi firmami wzrasta, gdyż klienci boją się zamawiać towar z Chin. Główny Inspektorat Sanitarny twierdzi, że istnieje możliwość przeniesienia wirusa, natomiast szansa na to, że koronawirus zostanie przywieziony z Chin na paczce, jest mikroskopijna, niemal zerowa. Paczki są bezpieczne, bo zanim zostaną dostarczone do Polski, wirus zginie.
Jego utrzymywanie się na powierzchni zależy od wilgotności i temperatury powietrza, ale nie jest to taki czas, który wystarczyłby na dotarcie wirusa do naszego kraju. Mimo wszystko Polacy wolą dmuchać na zimne i wybierają rodzime produkty. Drugim czynnikiem powodującym zniechęcenie się do przesyłek z Chin jest długi czas oczekiwania na przesyłkę.
Do tej pory często zdarzało się, że czas oczekiwania na paczkę wynosił około 30 dni, a z powodu koronawirusa na paczkę trzeba czekać jeszcze dłużej. W związku z zawieszeniem operacji lotniczych do Chin i brakiem innych możliwości transportu do tego kraju, Poczta Polska zawiesiła do odwołania przyjmowanie przesyłek do Państwa Środka.
Przestój światowej gospodarki
Choć przedłużona przez władze Chin przerwa w pracy dobiegła końca, to część fabryk wciąż pozostaje zamkniętych. Przedłużające się problemy w "fabryce świata" przekładają się na globalne koncerny i światową gospodarkę. Obawa o przyspieszenie epidemii koronawirusa, który w samych Chinach zabił dotychczas 909 osób, była przyczyną wydłużenia przez rząd z Pekinu przerwy w pracy z okazji Chińskiego Nowego Roku.
Właściciel marki Nissan zapowiedział, że opóźni wznowienie produkcji w chińskich fabrykach w związku z epidemią koronawirusa. Trzy zakłady japońskiego koncernu motoryzacyjnego rozpoczną pracę w następnym tygodniu. "Rozważymy wznowienie działań w oparciu o analizę rozprzestrzeniania się wirusa i wpływu epidemii na łańcuch dostaw" - powiedział przedstawiciel Nissana agencji Kyodo.
Podobne działania, co Nissan podjęli inni japońscy producenci samochodów. Toyota zdecydowała opóźnić wznowienie prac w swoich czterech chińskich fabrykach co najmniej do następnego tygodnia, a w Korei Płd. koncerny motoryzacyjne Hyundai Motor i Kia Motors przewidują jedynie częściowe wznowienie produkcji. Z kolei na południu Chin miejscowe władze wprowadziły surowe reguły bezpieczeństwa.
Według państwowych chińskich mediów większość firm w Guangdongu znów zaczęła produkować. Wiele firm wciąż pozostaje jednak zamkniętych albo wznowiło pracę tylko częściowo.
Z powodu ograniczeń komunikacyjnych część pracowników spoza prowincji ma ograniczoną możliwość powrotu, a osoby przybywające do Guangdongu z obszarów najbardziej dotkniętych epidemią muszą przejść 14-dniową kwarantannę. Wielu pracowników biurowych czy naukowych, których obowiązki mogą być wykonywane zdalnie, zostało poproszonych o dalszą pracę z domu.
Według źródeł agencji Reutera tajwański producent elektroniki Foxconn uzyskał zgodę władz na wznowienie produkcji w mieście Zhengzhou w środkowych Chinach. Lokalne władze nie zgodziły się jednak na wznowienie działalności fabryki Foxconnu w mieście Shenzhen na południu kraju. Natomiast koreański koncern Samsung wznowił pracę w swojej fabryce w mieście Suzhou, a jego fabryka telewizorów w Tiencinie zostanie niebawem otwarta.
A czy Ty prowadzisz swój lokalny biznes? Jak koronawirus wpłynął na ilość Twoich klientów? Podziel się z nami w komentarzu.